Zmieniłeś się. Bardzo. Możliwe, że nawet za bardzo. I może właśnie dlatego mnie przerażasz. Boję się, że całkowicie cię straciłam. Że miłość, którą mi wtedy pokazałeś, rozpuściła się w nieuchwytnej mgle. Chciałabym móc mieć pewność. Ale nie ma takiej sposobności. Pewność nigdy nie istniała. Jedyne, czego jestem pewna, to kres mojego życia. Nic innego nie zasługuje na moją uwagę.
Znów biegłam. Bardzo szybko. Dwie nogi, odbijające się od ziemi dudniły w chłodny asfalt tuż za moimi plecami. Niepokój. Smutek... Chciałam, żebyś odszedł. Chciałam, żebyś zniknął. Nie miałam ochoty znowu przerabiać tego samego. Powiedziałam, co do mnie należało. W tym miejscu kończy się moja rola dobrej niani. Jesteś już dorosły dzieciaku. Usamodzielnij się.
Byliśmy na tej polanie, na której wszystko się zaczęło. Ja i ty. Oboje wiedzieliśmy, że to nic nie da. Że MyungSoo jest, był i będzie dla mnie najważniejszy. Nie zdołasz go doścignąć. Spóźniłeś się i to bardzo. Twoje pieniądze nie zrobią już na mnie wrażenia, ponieważ sama mam ich więcej. Usiadłeś na trawie. Zachęcałeś mnie do rozmowy, ale wciąż odmawiałam. Nie widziałam sensu w sypaniu soli do rany. Najlepsze, co mogłam dla ciebie zrobić, było zerwanie wszelkiego kontaktu. Ale nie zrobiłam tego, bo wiedziałam, że popadłbyś w depresję. Wróciłam za wcześnie...
- Wysłuchaj mnie przynajmniej. - Pociągnąłeś mnie za rękaw, lecz ja nadal nieustępliwie oddalałam się od ciebie. - Nie rób mi tego, błagam. - Widziałam twoje łzy zbyt często. Przestały robić na mnie wrażenie. - Naprawdę cię kocham. - Cedziłeś te słowa przy każdej sposobności. - Zostań ze mną. - Zdradzałeś swojego przyjaciela. Ale nie pozwolę na to. Jestem lojalna i honorowa. - Co on ci może dać? - Więcej niż myślisz. - Jestem od niego lepszy. - Raczej zadufany w sobie. Nie spotkałam się jeszcze z tymi słowami tak pewnie tłoczącymi się w twoich słodkich ustach. Jak to jest, że nadal pamiętam ich smak..? - Nic nigdy nie poczułaś? - Zatrzymałam się. Nic? Coś? Czy to coś zmieni? Uczucia przychodzą i odchodzą. Wgapiałeś się we mnie. - Poczułaś. Więc czemu to robisz? - Szarpnęłam się. W końcu mnie puściłeś. Nie chciałam już biec. Wiedziałam, że i tak pobiegłbyś za mną. - Ockniesz się wreszcie?!! Zauważ, jak wiele dla ciebie robię!!! - Raczej dla siebie. Nie miałam ochoty tego słuchać. Wyciągnęłam telefon i słuchawki. Pierwsza, najgłośniejsza piosenka była prawdziwym ukojeniem dla moich uszu. Wkurzyłeś się i to ostro. Uderzyłeś mnie w twarz. Oddałam ci. Nie pozwolę na takie traktowanie mojej osoby. Skuliłeś się. Teraz twój szloch przerodził się w paniczny ryk. Nie chciałam taka być. Ale nie zamierzałam powiedzieć przepraszam. Przecież nie mogłam niechcący cię uderzyć. - Co się z tobą stało? - Już mówiłam. Nie łódź się, że mnie znasz, bo rzeczywistość jest zupełnie inna. - Moja miłość nic dla ciebie nie znaczy? - Jakby się zastanowić... Nie. Mimo tych pocałunków, słodkich słów i tego wszystkiego... Na myśl o tym mdli mnie. Dzieciaku. Nie wydoroślałeś jeszcze. Robisz te same głupstwa. Zachowujesz się żałośnie. Nie toleruję takiego sposobu bycia. Więc odejdź, póki nie zaczęłam cię bić w celu pozbycia się twojej irytującej osoby. Odejdź. Zniknij. Przepadnij.
_____________________________
Taki tam bonus :D
O Boże jakim Ty jesteś złym człowiekiem!!!
OdpowiedzUsuńPłaczę nie nie płaczę ja RYCZĘ!!!