Siedzieliśmy z MyungSoo nad rzeką. Mężczyzna, który był naprzeciwko wyglądał dziwnie znajomo... Był przygnębiony. Wszystko by się zgadzało.
- MyungSoo? Czy to nie jest Hoya?
- Hmm.. Wygląda zupełnie jak on... - Podrapał się po głowie. - Myślisz, że to możliwe? Hoya nie podaje się z taką łatwością.. Co miałby tu robić?
- Przejdźmy obok niego, to się przekonamy. - Wstaliśmy. Chłopak z naprzeciwka spojrzał na nas i zerwał się na równe nogi.
- Jugeumi Chonsa! - Podbiegł do nas ucieszony.
- Ciebie też miło widzieć. -Burknął MyungSoo. Wszyscy się zaśmialiśmy. - Co ty tu robisz? Postanowiłeś wrócić?
- Tak. Wszystko już załatwiłem. Ale... Jugeumi. Kiedy zdążyłaś wrócić?
- Niedawno.. W sumie to nie było zaplanowane. Samo jakoś tak wyszło..
- Rozumiem, że... jesteście ze sobą..?
- Tak! - Krzyknął MyungSoo. - Jesteśmy. - "Dziwne.." Zadzwonił mój telefon.
- Jugeumi..! - Wołał mnie wysoki głosik. - Kocham cię... Więc żegnaj. - Brzmiał niepokojąco.
- Sun... SungJong? O czym ty do cholery mówisz?!
- Kolor mojej krwi.. - Westchnął. - Nie wiedziałem, że może być taki piękny... Nie wiedziałem, że ból może przynieść ulgę...
- SungJong!! Gdzie teraz jesteś?!
- Jestem tu, gdzie powinienem... Umrę w miejscu, w którym zaczęła się śmierć. - Rozłączył się. Spojrzałam po chłopakach ze łzami w oczach. Nic nie tłumaczyłam. Nie słuchałam ich pytać. Po prostu schowałam telefon do kieszeni i pobiegłam najszybciej, jak umiałam.
Miejsce, gdzie młody wyznał mi uczucia.. Dobrze myślałam. Siedział skulony w cieniu drzew. Krew obficie spływała po jego delikatnych dłoniach. Podeszłam do niego. Ścisnęłam jego nadgarstki, hamując krwotok.
- Co ty wyprawiasz idioto?! Oszalałeś?!! - Łzy ujrzały światło dzienne. Zwyczajnie się złamałam.
- Dlaczego tu jesteś? Zmieniłaś zdanie? - Prychnął sarkastycznie, omdlewając. Wyrwałam mu żyletkę i ścisnęłam w pięści.
- Głupku... - Wycedziłam przez zęby. - Robisz to tylko po to?! EGOISTA!!! - Ryknęłam i rzuciłam metalowym narzędziem o drzewo. - Idziemy. - Pociągnęłam go. Nawet nie stawiał oporu. Domyślam się, że nie miał na to siły..
Poszliśmy do domu, ponieważ nie chciał iść do szpitala. Opatrzyłam go i ułożyłam w łóżku. Nie chciałam z nim zostawać. Właściwie, kiedy wszystko miało być okej, miałam zamiar wyjść, ale złapał mnie za rękę i nie chciał puścić.
- Zostań.. - Jego głos był zachrypnięty. - Nie zmieniłaś się Jugeumi. - Uśmiechnął się. - Mimo że ja i MyungSoo.. Z resztą Hoya też. Jesteśmy zupełnie inni, ty zachowujesz się, jak przy ostatnim spotkaniu. I jak tu cię nie kochać?
- Nie mów tego! To denerwujące. Szukasz przygnębienia?! Dlaczego cały czas o tym wspominasz?! - Wkurzyłam się.
- Ponieważ cię kocham.
Przeraża mnie to uczucie. - Wyrwałam się mu. - Przeraża mnie, że czujesz to do mnie. - Jego oczy momentalnie się zaszkliły. - Dlaczego akurat ja? MyungSoo się już dla ciebie nie liczy? Wiesz, że on wyrzekł się miłości do mnie, tylko i wyłącznie dla ciebie? - Oboje płakaliśmy.
- Ale... I tak dopiął swego..
- No właśnie. Dopiął. Więc pozbądź się tego uczucia.
- Nie zapytasz gdzie moi rodzice?! - Krzyknął, kiedy byłam już w progu drzwi. - Nie zapytasz, jak się czuję? Czy rozmawiałem z SungGyu? O nic nie pytałaś, odkąd wróciłaś.
- Twoi rodzice są w delegacji. Czujesz się źle, bo cię nie kocham. Nie rozmawiałeś z SungGyu z nadzieją, że zdołasz mnie odbić MyungSoo.
- Jedno jest źle. - Nie wiedziałam o czym on mówi.
- Co?
- Moi rodzice.. - Załkał. - Oni nie żyją. - Zamarłam. Słyszałam jak bardzo płacze. Jak brakuje mu powietrza. Wróciłam do niego. Przytuliłam go do siebie. Długo nie przestawał. - Miałem nadzieję, że zostaniesz ze mną. Że zajmiesz się mną. - Wydusił.
- Umiesz o siebie zadbać. Przecież kiedy byli w delegacji..~
- Wtedy miałem kucharzy. Nie stać mnie na to. Jugeumi... Co ze mną będzie? - Nie wiem młody. Co się z tobą stanie. Co się stanie z MyungSoo.. Nawet nie wiem, czy dożyję jutra, więc nie pytaj mnie o takie rzeczy. Teraz... Teraz ja sama chciałabym umrzeć.
_________________________
Smutno. :(
Nie bądź smutna...
OdpowiedzUsuńto takie smutne, a zarazem wspaniałe <3, kocham cię za taki piękny rozdział !! <3 :*
OdpowiedzUsuń