piątek, 15 lutego 2013

Rozdział IV.

Nie odwróciłam się.
- Dziękuję. - Usłyszałam wysoki głosik. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z budynku. Hoya i DongWoo nadal tam byli.
- Ej! Bohaterko! Ostrożniej trochę, bo możesz sobie coś zrobić! - Zaśmiał się czarnowłosy. Wyciągnęłam z kieszeni pistolet i pokazałam go chłopakowi. Jego mina w jednej sekundzie zrzedła. Zaczęłam się śmiać. - Skąd... Skąd go masz? - Zszokowany podszedł bliżej i obejrzał przedmiot, który trzymałam w ręce.
- Ahh.. Długo by opowiadać. - Uśmiechnęłam się.
- Nawet nasz najlepszy dostawca nie mógł zdobyć tego modelu.
- Dlatego to mój ulubiony. Jest świetny. - Schowałam pistolet, pomachałam im i oddaliłam się. W oczach Hoyi... Chyba nie jestem już tą osobą znaną z mediów. On widzi mnie prawdziwą. Ale nawet ja sama nie jestem w stanie poznać siebie do końca. I podejrzewam, że nikt nigdy tego nie dokona. Jestem zagadką tego świata.

Kolejnego dnia w szkole wszyscy ludzie się na mnie gapili. Niektórzy się uśmiechali, inni byli przerażeni, a dziewczynki uwielbiające swoją niesamowitą siódemkę.... one chciały mnie zabić. Ale z pozbyciem się mnie nie jest tak łatwo. Prędzej ja bym je sprzątnęła...
Była długa przerwa, kiedy wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na ławce i pisałam sms'y z rozkazami do grupy. Nowe dziewczyny muszą być wyszkolone na konkretnych zasadach.
- Mogę...? - Usłyszałam znajomy głos. Nie spojrzałam nawet na niego. Po prostu się zgodziłam. - Dlaczego wczoraj to zrobiłaś? - Schowałam telefon do kieszeni.
- Wiesz MyungSoo.. Widziałam w życiu wiele rzeczy. Większości z nich naprawdę wolałabym nigdy nie zobaczyć. Staram się za wszelką cenę zapomnieć o tych wspomnieniach, ale to nie takie proste. Nie chciałabym żebyś musiał przechodzić przez to samo. - Uśmiechnęłam się.
- Dlaczego to robisz? - Zaciekawił się.
- Sama tego nie wiem... Zazwyczaj ludzie są mi obojętni, ale z pewnego powodu nie chcę pozwolić na to, żebyś musiał cierpieć. Czy to fizycznie czy psychicznie... MyungSoo, co mi zrobiłeś? Pewnie gdy spałam na lekcji wstrzyknąłeś mi coś.
- Nie!! Naprawdę nic nie zrobiłem!!! - Zaczęłam się śmiać.
- Przecież tylko żartuję. - Poklepałam go po ramieniu. - Jak będziesz miał jakiś problem to mi powiedz, dobrze? Postaram się pomóc.
- Emm... Mogę mieć pytanie?
- Pewnie.
- Czy ty... Tamtego dnia zabiłaś kogoś, prawda? - Wyglądał na zmieszanego.
- Zobaczyłeś krew..? MyungSoo, czy ty czujesz coś do SungYeol'a? - Chciałam zmienić temat.
- To jest... Ja... - Podniósł wzrok i zarumienił się. - To widać?
- Widać, czy nie... Musisz naprawdę lubić swojego hyunga. Wyglądaliście jak prawdziwa para wtedy w fabryce...
- To już trwa od jakiegoś czasu... Kiedy spotkałem hyunga po raz pierwszy, od razu się w nim zakochałem. Ale nigdy nie miałem odwagi mu tego powiedzieć. On się chyba jeszcze nie zorientował...
- Jeśli nie będziesz bezpośredni, możesz stracić to uczucie. Ale istnieje ryzyko, że on się od ciebie odwróci, jeśli mu to wyznasz... To trudna sytuacja.. Jak chcesz, mogę ci w tym pomóc. - Otwieram się na ludzi.... CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?!?!?!?!?!  TT_TT
- Nie trzeba.. - Lekko się uśmiechnął. - Jest dobrze.. - W moich myślach było coś mniej więcej takiego : "LSUHDELABFWHDBFKUWHBLDKJ BOOOOŻEEE JAKI ON UROCZY KHEDBFAWEBF *DEAD*" To chyba wyjaśniało mój stosunek do kolegi z klasy. Niewątpliwie jego urok przyciągał wiele samozwańczych fanek. Z resztą nie tylko fanek...
- Na pewno?
- Tak. - Pokiwał głową i wstał. - Dziękuję za rozmowę. - Ukłonił się. Odszedł...
Kolejne lekcje sprawiały mi wiele kłopotu. Nie potrafiłam się skupić. W sumie to nawet nie chciałam się skupiać.. Myślałam o tym jak pomóc MyungSoo. Do reszty zwariowałam. Nie dość, że pomagam obcemu, to jeszcze chłopakowi... Mimo że z chłopcami miałam więcej wspólnego niż z dziewczynkami, nie lubiłam płci przeciwnej. Gdyby ktoś wcześniej zapytał dlaczego, nie wiedziałabym jak się wytłumaczyć. Dzisiaj już wiem - to uraz z przeszłości. Pamiętam to aż za dokładnie... Każdego faceta potępiałam i gardziłam. Ale MyungSoo... On wszystko zmienia. Dlaczego?

1 komentarz: