piątek, 22 lutego 2013

Rozdział XI.

Podejść czy nie? To był największy dylemat mojego życia. Spojrzałam na nich jeszcze raz. MyungSoo płakał tak bardzo... Zastanawiało mnie co się stało... "MyungSoo.. Nie płacz bo mi też zaczyna robić się smutno... MyungSoo.. Przestań go przytulać." Poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Oczy cholernie piekły, a w gardle stanęła gula. Pośpiesznie wytarłam twarz i odwróciłam się, żeby tylko na nich nie patrzeć. Nie wiem dlaczego... Ale z pewnego powodu nie mogłam odejść. Próbowałam podnieść nogę, aby zrobić krok, ale za nic nie chciała mnie słuchać. "ZA CO JA MUSZĘ TAK CIERPIEĆ!?!?!?!?!"
Zabrzmiał dzwonek. Chłopacy się ocknęli, a ja pognałam do klasy żeby mnie nie zauważyli. Stałam przed drzwiami od sali, w której miałam mieć zaraz zajęcia. Na korytarz wszedł MyungSoo. Był sam. Leniwie i od niechcenia stawiał krok za krokiem gibając się na boki. Przyglądałam mu się bacznie. Nie widział mnie. Jego wzrok skierowany był ku ziemi.
- Kto pozwolił ci się smucić? - Zapytałam, gdy był już blisko. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie zza zaszklonych oczu.
- Jugeumi... - Wydukał przez zęby i się do mnie przytulił. Zszokowana nie wiedziałam co się dzieje, i co za tym idzie nie byłam pewna jakich słów powinnam użyć.
- Co... Co się stało? - Położyłam dłoń na jego ramieniu. Pociągnął nosem i jeszcze bardziej wtulił się w moje ramiona.
- Powiedziałem wszystko. - W duszy krzyczałam. Wrzeszczałam, wyzywałam, miałam ochot kogoś walnąć, a najlepiej zabić. Ale dzielnie przygryzłam wargi.
- Chodź, zerwiemy się z lekcji. - Nadal nie wiem, dlaczego to zaproponowałam. Ale zgodził się i poszliśmy do pobliskiego lasu. Było ciepło, a słońce mocno przygrzewało. Schowaliśmy się w cieniu wysokiej sosny i usiedliśmy na kamieniach przodem do siebie.
- Nie wiem, czy powinienem tego żałować.. - Zaczął.
- Ale... Co mu powiedziałeś?
- Wszystko.
- I powiedział, że nic do ciebie nie czuje? - Zatrząsł się.
- Przeprosił i powiedział, że uważa mnie za przyjaciela. Nie chce, żeby moje uczucie zepsuło nasze relacje. - Jęknął. - Jugeumi Chonsa.. - Przytulił się do mnie i zaczął płakać bardziej niż na przerwie. Czułam jak moje ubrania stają się mokre od jego łez.
- Wypłacz się porządnie. - Pogłaskałam go po plecach. - Wyrzucisz z siebie wszystko i zapomnisz. - Nie mogłam się powstrzymać. Łzy jakoś tak... same wyleciały. Pierwszy raz w życiu płakałam przy kimś. Obiecałam sobie kiedyś, że nikt nigdy nie pozna moich słabości. Ale na to wygląda, że MyungSoo jest moją słabością, przed którą nie zdołam uciec i której nie będę chciała przezwyciężyć. On zagląda w głąb mnie. Widzi wszystkie detale lepiej i wyraźniej niż ja sama. "MyungSoo... Czy ty mnie znasz?" Spojrzałam w niebo. Ani jednej chmury... Błękit machał do nas zza czubków wysokich drzew. Przeniosłam wzrok na przyjaciela. Już było lepiej. Mimo to nadal bardzo mocno ściskał mój rękaw. "MyungSoo... Czyżbyś ćwiczył? Czy zawsze byłeś taki silny?"
Dotarło do mnie, że on przecież nigdy na nikim nie polegał. Zakochał się w przyjacielu... Komu miałby się wygadać? Nie ma rodziców. W kim chciał mieć oparcie? Dlatego wybrał sobie kogoś takiego jak ja na autorytet? Nawet idioci wiedzą, że należy się mnie bać. Dlaczego więc od samego początku brnął do mnie? Już od pierwszego dnia szkoły nie bał się mnie. Dlaczego?
Po kilkudziesięciu minutach przestał płakać. Zmęczony osunął się na moje kolana i zaczął drzemać. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po włosach.
- MyungSoo... - Szepnęłam. - Dlaczego jesteś inny niż ci wszyscy ludzie?
- Ponieważ ja też wiele w życiu widziałem. - Niespodziewanie odpowiedział. Zdziwiłam się.
- Nie śpisz? - Przestałam go głaskać.
- Rób tak dalej. - Złapał mnie za nadgarstek i przesunął moją dłoń na swoje czarne włosy. - Twoje delikatne dłonie.. wprawiają mnie w szalenie spokojny nastrój. Kiedy czuję twój dotyk wiem, że jestem bezpieczny i nic tego nie zaprzeczy. Bo Jugeumi Chonsa jest najlepsza.
- Zmęczyłeś się?
- Tak.. Ale jeśli mi pomożesz, szybko wrócę do siebie. Czy tu nie jest wspaniale? Bardzo lubię ten las.. - Westchnął.
- Um. Jest przyjemnie. - Uśmiechnęłam się. MyunSoo otworzył oczy.
- Dlaczego tak rzadko się uśmiechasz? Lubisz być straszna i być omijana przez ludzi?
- Nie lubię gdy ludzi jest za dużo. Poza tym już od dawna nikt nie wywoływał u mnie uśmiechu tak często. Kim jesteś MyungSoo? - Zaśmiał się.
- Jestem twoim przyjacielem. Kocham twoje dłonie, które mnie bronią i kocham twój uśmiech, który dodaje mi otuchy.
- Moje dłonie zawsze będą cię bronić MyungSoo. - Po chwili zasnął.

1 komentarz: