środa, 27 lutego 2013

Rozdział XX.

Było ciemno i zimno. Przez krew wypływającą z moich ust nie mogłam oddychać. Leżałam bezwładnie na ziemi usiłując resztkami sił wyciągnąć nóż z brzucha. Usłyszałam szloch. MyungSoo leżał klika metrów ode mnie. Był w lepszym stanie, ale też nie było z nim najlepiej. Chciałam coś powiedzieć, ale to było ponad moje możliwości. Wyciągnęłam ostrze, wytarłam swoją krew o ubranie i schowałam nóż do kieszeni. Przycisnęłam ranę najbardziej jak mogłam, aby zatamować krwotok. Spostrzegłam, że MyungSoo zmierza w moją stronę. Przykrył mnie swoją kurtką, ale zaraz zdjęłam ją i położyłam na nim. Splunęłam krwią i zaczęłam kaszleć. Pokazałam mu gestem, czy ma telefon. Migiem wyciągnął sprzęt z kieszeni i zadzwonił po pomoc. Zaczynałam się dusić. Czułam, jak MyungSoo szarpie mnie za ramiona, ale nie byłam już w stanie go dostrzec.


Obudziły mnie dziwne szmery. Otworzyłam oczy, ale wszystko było zamazane, po czym zmrużyłam je, ponieważ raziło mnie intensywne światło. Rozpoznałam twarz nachylającą się nade mną . MyungSoo... Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Chłopaki. Nic jej nie będzie. Uśmiecha się. - Zwrócił się do pozostałej trójki siedzącej w pokoju.
- Mówiłem! - Krzyknął wysoki głosik. SungJong. - Jugeumi Chonsa tak łatwo się nie poddaje! - Zaczął się śmiać. Spojrzałam w jego stronę. Zapłakany dzieciak skakał dookoła z radości.
- Co się stało? - Spojrzałam z powrotem na przyjaciela. - Zadzwoniłeś po pomoc? - Dopiero teraz byłam w stanie zobaczyć łzy na policzkach MyungSoo.
- Jugeumi... - Mocno mnie przytulił. Pisnęłam cicho z bólu.
- O co tu chodzi? - Odchyliłam się i wytarłam łzy z policzków przyjaciela.
- Nie budziłaś się przez tydzień. - Schował twarz w dłoniach. Faktycznie, czułam się bardzo słabo.
- Martwiliśmy się o ciebie. - Westchnął Hoya.
- Martwiliście?!! Oni już planowali pogrzeb!! - Zdenerwował się młody. - Ale... - Załkał. - Cieszymy się, że jesteś. - Również się do mnie przytulił. - Zabandażowaliśmy ci brzuch i posmarowaliśmy rany maścią. Ale ubrania masz te same, no bo wiesz... - Zarumienił się. - Sam brzuch był dla Hoyi wyzwaniem.
- SungJong! - Wkurzył się starszy. Młody od razu odskoczył i zaczął uciekać.
- Ale tak właściwie to gdzie jesteśmy?
- W domu SungJonga. Lepiej, żebyś na razie tu została. On dobrze się tobą zaopiekuje. - Tłumaczył MyungSoo.
- Mogę wrócić do siebie. - Odchrząknęłam.
- Zostań tu. - Wbił we mnie wzrok. Poczułam się zgnieciona i uległam.

Zostałam u młodego na kilka dni. Chciałam wracać, ale wszyscy mnie powstrzymywali. MyungSoo wiedział, że Simon znów może coś nam zrobić. Głównie chodziło im o mnie. Nie miałam siły ani ochoty się przeciwstawiać. Po prostu byłam skazana na SungJonga. Czy mi się to podobało czy nie.

- Obudziłaś się? - Młody wszedł do mojego pokoju wczesnym rankiem.
- Jew nkwdifjl wijjd nweif jdnfsoefh jdskdfcds dswjdfnkfj jj kjdfwrj.
- Co ty tam mruczysz? - Zaśmiał się.
- Jak nie wyjdziesz stąd w tej chwili to zginiesz śmiercią tragiczną.
- Zabijesz mnie? - Rzucił się na łóżko obok mnie. - Co Jugeumi Chonsa? Chociaż... Zginąć z twojej ręki to czysty zaszczyt.
- Co ty nie powiesz... - Odwróciłam się tyłem do niego.
- Jesteś na mnie zła za to, że cię tu przetrzymujemy.. Ale zrozum, że robimy to dla twojego bezpieczeństwa. - Westchnął. - Martwimy się o ciebie.
- Po prostu daj mi trochę odpocząć..
- A bandaż nie przesiąka? - Zajrzał pod moją koszulkę.
- SungJong!!! - Wydarłam się speszona. W oczach młodego pojawiły się łzy. - To znaczy... Ja nie chciałam.. - Zaczął płakać. - Przepraszam. - Złapałam go za rękę.
- Jugeumi... Bałem się o ciebie. - Przytulił się. - Tak cholernie się bałem, że umrzesz..
- Spokojnie. Jugeumi Chonsa nie jest taka łatwa do pokonania. - Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po włosach.
- Kocham cię. - Wyszeptał. Przeszyły mnie dreszcze. - Mimo że nie odwzajemniasz tego uczucia, to proszę... nie odpychaj mnie. Pozwól mi siebie kochać.

1 komentarz:

  1. O mateńko jaki piękny rozdział..... Na prawde w tej dziewczynie drzemie więcej dobra niż się mogłam spodziewać i jeszcze te dreszcze jak Maknae jej miłość po raz wtóry wyznał. Ona nie ma serca z kamienia i mówię Wam że jeszcze z nich coś będzie :D coś tak czuję

    OdpowiedzUsuń