Podeszłam do niego.
- Aleś mnie wystraszył. - Złapałam się za serce. Uśmiechnął się. - Jak się czujesz? Coś cię boli?
- Głowa... Ale poza tym wszystko porządku. - Odparł zachrypniętym głosem.
- Pokaż mi szyję. - Chciałam odchylić kołnierz od koszuli, którą miał na sobie, ale złapał mnie za ręce i pokręcił głową.
- Jest dobrze. - Jego głos drżał.
- MyungSoo!! Pokaż ale już! To przeze mnie byłeś nieprzytomny! Masz pojęcie jak si czuję?! - Zrezygnowany puścił mnie. Odchyliłam kołnierz i zamarłam. - Masz siniaki na szyi... - Zakrył usta dłonią. - Próbował cię zadusić?
- To nic.. - Mruknął i spojrzał za okno. - Mieszkasz tu?
- Nie zmieniaj tematu. Nigdy więcej nie pójdziesz ze mną na pole bitwy. Rozumiesz?
- Już prawie go miałem...
- Nie obchodzi mnie to. Gdybyś teraz się nie obudził nie wybaczyłabym sobie. - Niechcący uroniłam łzę. Pociągnęłam nosem, po czym MyungSoo ponownie przeniósł na mnie wzrok.
- Dlaczego płaczesz..? - Zdziwił się. Dotknął ciepłą dłonią mojego policzka i wytarł łzę.
- Nie ważne. - Odpyskowałam i zamoczyłam niewielki ręcznik w chłodnej wodzie. Położyłam go ostrożnie na czole MyungSoo. - Zrobić ci coś do picia? Przygotuję herbatę. - Spanikowałam. Odskoczyłam od niego i poszłam do kuchni, gdzie rozpłakałam się na dobre. Wstawiłam wodę i oparł się plecami o stół. Spojrzałam w sufit. - Co ja wyprawiam...? - Szepnęłam sama do siebie.
- No właśnie. Co? - Podszedł do mnie MyungSoo i się przytulił. - Nie rozumiem dlaczego płaczesz. Aż tak się o mnie boisz? - Zaśmiał się.
- Aż tak... - Mruknęłam. Spojrzał mi prosto w oczy. Poczułam motylki w brzuchu.
- Bardziej od SungYeol hyonga? - Pokiwałam głową.
- O ciebie trzeba dbać bo jesteś bardzo kruchy MyungSoo. Z resztą sam widzisz. - Delikatnie dotknęłam jego czoła. - Już lepiej?
- Tak. - Uśmiechnął się. - Dotrzymałaś obietnicy. Broniłaś mnie do końca.
- A co niby miałam robić? Zostawić cię? Nawet tak nie myśl! Dotrzymuję obietnic! - Zaczął się śmiać. Woda się zagotowała.
- Wierzę ci. - Nalałam wody do dwóch kubków. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy przy stoliku.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - Spojrzał na mnie pytająco. - Z SungYeol...
- Ah... To jest.. Jeszcze się nie zastanawiałem. W sumie powinienem sobie od razu odpuścić. Powiedział, że nie jest w stanie darzyć mnie uczuciem. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A co z Hoya ssi?
- Co z nim nie tak?
- Nic do ciebie nie czuje? Martwi się o ciebie i nawet szukał cię w nocy, kiedy poszliśmy do fabryki. Czy nic się za tym nie kryje? - Zaśmiał się.
- Nie wiem. Hyong nigdy nie był bezpośredni. Jest wstydliwy i uważa na słowa.
- Ostatnio pytał się mnie, czy można kochać dwie osoby na raz. - Upiłam łyk herbaty.
- Dwie? - Zaczął się zastanawiać. - Wszyscy z naszej grupy łączą go z DongWoo. Są najlepszymi przyjaciółmi ale o drugiej osobie nigdy nie słyszałem.
- A jak z SungJongiem? Lider nadal go wykorzystuje?
- Lider zawsze go wykorzystywał i zawsze będzie. Nie zmienisz tego. W zasadzie SungJong zdążył już przywyknąć i pogodził się z tym.
- Ale o niedorzeczne!
- Jugeumi Chonsa. Pomimo swojej pozycji nie zdołasz obronić wszystkich przed złym losem. Twoja grupa też nie może być za duża. - Oparł się na łokciach. - Jesteś zupełnie inną osobą niż ta podawana w mediach. - Westchnął.
- Już ci mówiłam. Ludzie mówią o mnie co chcą i wierzą plotkom. Dlatego zawsze trzymałam się sama, żeby uniknąć wycieku.
- Jesteś niesamowita.. - Westchnął. - Mogę zostać na noc? - Zdumiałam.
- Na noc? - Powtórzyłam z niedowierzaniem.
- Nie lubię wracać do pustego mieszkania... I nienawidzę mieszkać sam.
- No.. Okej.
- Mogę spać na podłodze! Nie przejmuj się mną!
- Nawet o tym nie myśl. Śpisz w łóżku.
- Ale ja na prawdę mogę...
- Chyba coś ci się stało z głową. - Przyłożyłam rękę do jego czoła. Zaczął się śmiać.
- Ale nie chcę, żebyś przez moją samolubność spała na ziemi. - Westchnął. - Więc śpijmy razem.
- Co?!?!
AAAAAAAAAAAAA Więc śpijmy razem!!
OdpowiedzUsuńNo zajebiście się dzieję... Jak dla mnie to powinni być razem. Tylko kto wtedy bd kochał i chronił biednego SungJonga??