poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział l.

- Hej! Co robisz?! - Krzyknęłam zirytowana. Po sekundzie spostrzegłam przed sobą skuloną postać z książką mocno ściskaną w dłoniach. Wyglądał na mocno przerażonego.
- Hej!! Ty!!!! - Darł się ktoś z drugiego końca korytarza. - Uważaj do kogo mówisz!! - Krzyczał na mnie.
- Hę? - Byłam lekko zdezorientowana. - "Do kogo mówisz"? Uważasz się za kogoś lepszego? - Zwróciłam się do nadbiegającego kolesia.
- Spadaj. - Odepchnął mnie od przestraszonego chłopaka.
- Hej! Uważaj sobie!! - Wkurzyłam się.
- Bo? Co mi zrobisz? Pomażesz szminką? A może sypniesz na mnie pudrem?
- Jakbyś  nie zauważył nie mam makijażu. - Podeszłam bliżej. - I zwracaj się trochę grzeczniej gnojku. - Przyparłam go do ściany.
- Haha.. Dziewczyna myśli, że jest silniejsza od faceta? Daj spokój mała. Po prostu sobie odpuść.
- Nie jestem mała. - Rzuciłam nim o podłogę jak szmatą. - Jaki ty lekki.. Zero mięśni, hmmm? I jeszcze się wywyższa... Naprawdę nie lubię ludzi takich jak ty.
- Odbiło ci?! - Wstał rozwścieczony i kopnął mnie w piszczel. Zaśmiałam się głośno. Dookoła zaczęli zbierać się gapie.
- Co to miało być? - Spojrzałam na niego. - Daruję ci tym razem, bo nie zamierzam stąd tak szybko wylecieć. Ale miej się na baczności.
- Uwierz, że nie łatwo jest wylecieć z tej szkoły. - Zaśmiał się. - Jestem SungYeol. A ty?
- Już nie zgrywaj przyjemniaczka. - Fuknęłam. - A poza tym, z moim kontem naprawdę ciężko się dostać do normalnej szkoły. - Odeszłam.


Podczas długiej przerwy udałam się na posiłek. Usiadłam przy stoliku. Nie minęło pięć minut, kiedy ktoś się do mnie dosiadł. Spojrzałam w stronę osoby siedzącej naprzeciwko. Był to średniego wzrostu chłopak o czerwonych włosach.
- Kim jesteś? - Zapytałam kontynuując jedzenie.
- SungGyu. Miło mi. - Uśmiechnął się.
- Jeśli chcesz się tylko na mnie gapić to lepiej odejdź. Irytujesz mnie.
- Nie po to przyszedłem. Słyszałem, że jesteś bardzo silna. Nie interesuje cię dołączenie do mojego gangu?
- Jesteś z tego śmiesznego gangu? - Zdziwiłam się.
- Słyszałem, że miałaś do czynienia z dwoma moimi chłopakami. Stwierdzili, że jesteś niezła. Z resztą cała szkoła teraz o tobie mówi.
- Sorry. Mam już swoje miejsce. Poza tym nie zadaję się z byle kim. Mam nadzieję, że będę jeszcze miała okazję się z wami spotkać i pokazać wam jak się bije, bo z tego co widziałam nie za wiele o tym wiecie. - Wstałam.
- Aish ty..! - Złapał mnie za rękaw i chciał uderzyć, ale schyliłam głowę i z całej siły walnęłam go w brzuch. Skulił się, ale nadal trzymał się na nogach.
- Ze mną się nie zadziera. Jak nie chcę, to lepiej zostaw mnie w spokoju. - Odwróciłam się tyłem. Podbiegł jakiś koleś. Uderzył mnie w twarz z liścia. Wkurzyło mnie to.
- Kim jesteś, żeby bić naszego szefa?! - Zapiszczał. Złapałam go za kołnierz i uniosłam do góry.
- Kim ja jestem? Pytasz się kim jestem? - Zadrwiłam z niego. - Pytaj kogo chcesz. Z pewnością ci powiedzą. - Rozejrzałam się po stołówce.
- Zostaw ją WooHyun! - Krzyknął drobny chłopak biegnący w naszą stronę. Rozdzielił nas. Co prawda nie miał nawet krzty siły w ramionach, ale po prostu nie miałam ochoty na bicie się i odpuściłam. - Przestańcie!
- MyungSoo? Co ty tu robisz? Wracaj do reszty. - Zatroszczył się o niego brunet.
- WooHyun! - Starszy wyglądał na niezadowolonego. Złapał drobnego chłopaczka za rękę i wyprowadził go. Zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko było ustawione..
Usłyszałam dźwięk tłuczonej porcelany. Odwróciłam się w tamtym kierunku. Jakiś palant rzucał w ludzi talerzami.. Wyszłam z tej zwariowanej stołówki i poszłam w stronę pobliskiego lasu gdyż zostało jeszcze kilka minut do lekcji.. Dobiegł mnie dźwięk jakiś dziwnych jazgotów i jęków. Zainteresowana poszłam w stronę, z której dochodził. Nie minęło wiele czasu, kiedy dostrzegłam leżącego na ziemi chłopaczka. To był MyungSoo. Ten z mojej klasy. Niemal natychmiast podbiegłam do niego i rzuciłam zabójcze spojrzenie napastnikom, którzy od razu uciekli. Nie wiedziałam kto to był. Nie zdążyłam im się przyjrzeć.
- Wszystko w porządku? - Zwróciłam się do MyungSoo i pomogłam mu wstać. Był cały roztrzęsiony. - Potrafisz mówić? - Zapytałam. Jakby się zastanowić... to nigdy nie odzywał się na lekcjach. A na przerwie po prostu stał wśród bandy tych idiotów.
- P... Przepraszam.. - Zadrżał.
- Boisz się mnie? - Nie opowiedział. - Wiem, co mogłeś o mnie słyszeć. Zastanawia mnie, czy przeraża cię fakt, że zabijałam, czy po prostu boisz się o siebie..?

1 komentarz: