środa, 20 lutego 2013

Rozdział VII.

Coś zaszeleściło za oknem. Otworzyłam oczy. MyungSoo nadal spał. Rozejrzałam się dookoła starając się o to, żeby go nie obudzić. Ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym byliśmy. Przez ognisko nie byłam w stanie rozpoznać tej osoby.
- Kto to? - Zapytałam surowo. Byłam w stanie stanąć do walki w obronie przyjaciela siedzącego obok mnie.
- Już się niepokoisz? Siedź. - Skądś znałam ten głos. Chłopak podszedł bliżej, po czym usiadł obok mnie.
- Co tu robisz Hoya?
- Kurczę. Poznałaś mnie? - Uśmiechnęłam się. - Szukałem młodego. - Skinął w stronę MyungSoo. - SungYeol się o niego martwił.
- Nie dziwię mu się. - Spojrzałam na ogień. - W końcu jest ze mną. Każdy by się martwił.. - Cicho westchnęłam.
- Ja się nie martwiłem. - Uśmiechnął się. - Podobnie jak on, ja też ci ufam. Może nie bezgranicznie.... - Zaczął się śmiać.
- Sama sobie bezgranicznie nie ufam.
- Kto to..? - MyungSoo zamruczał, poruszył się i przetarł oczy.
- To ja. - Odezwał się starszy. Mój kolega z klasy wyprostował się i wstał, zabawnie się przy tym chwiejąc.
- Co tu robisz? - Chyba nadal się nie obudził.
- Yeol cię szukał.
- Hyong? - Nagle ożył. - Szukał mnie?
- Tak. Martwił się o ciebie i kazał mi pomóc w szukaniu ciebie. Zaprowadzić cię do niego?
- Tak hyong! - Skoczył. Uśmiechnęłam się lekko. "Co ja wyprawiam. Przecież on kocha Yeola." Pomyślałam.
- Więc do zobaczenia następnym razem. - Hoya pomachał w moją stronę.
- Papa!! - Skakał obok niego MyungSoo. Zaśmiałam się i odmachałam im, po czym podeszłam do okna.
- Co ja sobie wyobrażałam? Że tak nagle przestanie go kochać? I że niby ja jestem w stanie dać mu więcej szczęścia? Aish.. co się ze mną dzieje? - W moich oczach stanęły łzy. - Od kiedy jestem taka naiwna? I dlaczego ja do cholery płaczę?! Ogarnij się kobieto! - Uderzyłam się w policzek. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. - Idiotko. Nie becz tylko idź do domu. - Kopnęłam w ścianę. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę domu.
 Mniej więcej w połowie drogi dostałam telefon od grupy, że ktoś na nich napadł. Pobiegłam do nich. Byłam na miejscu w około dziesięć minut.
- Co się dzieje? - Zapytałam w progu jednej z nowych, która stała pod ścianą w grupie z resztą nowicjuszy.
- Piątka ludzi na nas naskoczyła z nożami. - Wskazała na osoby bijące się wewnątrz dużego mieszkania.
- To co tak stoicie?!! Łapać za co popadnie i do roboty!!! - Wrzasnęłam tak, że dziewczyny się skuliły. Sama wyciągnęłam nóż, który zawsze miałam w kieszeni i ruszyłam na pomoc moim ludziom.
Po pół godziny mieliśmy w mieszkaniu pięć trupów. Jedna nowa została zraniona w brzuch.
- Pomóż mi! Błagam!! - Jęczała. Klęknęłam przed nią. Wytarłam krew z noża o nogawkę i złapałam za bandaż.
- Wiesz co by ci zrobili w podziemiu? Włożyliby palec w twoją ranę i by cię tobą bawili. - Zaczęła pluć krwią. Zatamowałam krwotok i zabandażowałam jej ranę. - Za dwa dni kontynuujesz szkolenie. - Wstałam.
- Dwa dni? Na pewno? - Podszedł ktoś z czołowej piątki.
- Nie pasuje ci? W podziemiu miałaby godzinę na to, żeby się pozbierać. Inaczej by ją zabili. Już nie pamiętasz? - Warknęłam groźnie. Nie usłyszałam odpowiedzi. Postanowiłam energicznym krokiem wyjść z budynku. Szłam do siebie. Kolejny raz zostałam wyrwana z tej czynności. Tym razem przez krzyki dochodzące z bocznej alejki. Normalnie przeszłabym obok tego obojętnie. Ale nie tym razem. Zaciekawiona weszłam na chodnik i idąc blisko ściany zaglądałam w kolejne przedsionki. Ulice były spowite ciemnością. Ledwo udało mi się dostrzec dwie postacie w jednym z następnych zajazdów. Spojrzałam na nie. Wyciągnęłam nóż i schowałam go w rękawie mojego płaszcza.
- Hyong.. Przestań... - Wysoki głos drżał błagając o wybaczenie. Hah. Ile razy przyszło mi słyszeć taki ton głosu..
- Wiem, że tego chcesz. - Szeptał drugi chłopak. Do moich uszu dobiegły jęki. Nie wiem czemu, ale moje serce zaczęło mocniej bić. Pomóc mu, czy nie? Byłam w kropce. Ale po krótkiej bitwie z własnymi myślami zdecydowałam. Wzięłam głęboki wdech i...
_____________________
Dziękuję za przekazywanie pozytywnej energii ^^

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział jak każdy poprzedni oczywiście..
    Chociaż w tym dopatruję się rozwoju głębszych uczuć między kilkoma osobami :)
    Cóż mam nadzieję,że zaskoczysz Nas kolejną dozą wspaniałego opowiadania bo szczerze przy czytaniu tego miałam ciary!!

    Saranghe!!

    OdpowiedzUsuń