Ponownie zamknął oczy. Wziął głęboki wdech, a po jego policzku znów poleciała łza. Skrzywiłam się widząc go płaczącego. Wytarłam samotną łzę. Uśmiechnął się. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
- Wybacz, ale muszę odebrać.
- Nie przejmuj się. - Pomachał ręką i usiadł obok mnie. Odebrałam telefon. Pierwsze co usłyszałam to wrzaski.
- Co jest? - Mój głos był nienaturalnie spokojny.
- Nie pamiętasz? Miałyśmy dzisiaj iść na zachód wywalić tych knypków.
- Aishhh... Wypadło mi coś i zupełnie zapomniałam.. Rozumiem, że już zaczęła się walka?
- Co?? Nie, o tyko nowe się wydurniają.
- Każ im przestać, bo jak nie to osobiście je rozstrzelam. Podstawą jest poważna postawa. Wtedy przeciwnik wie, że jesteś pewna siebie. Przekaż im to.
- Zrozumiałam.
- Gdzie jesteście?
- W bocznej alejce niedaleko twojego domu. Będziemy iść obok lasu.
- Dołączę do was w drodze. - Rozłączyłam się.
- Coś się stało? - MyungSoo wyglądał na zaniepokojonego. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się. Schowałam telefon do kieszeni.
- Po prostu kolejna bijatyka.
- Bijatyka? - Powtórzył ożywionym tonem.
- To nic takiego. - Pogłaskałam go po głowie. - Robię to niemal codziennie. W ten sposób wyładowuję emocje. - Odchrząknęłam. - Zaraz będę musiała iść. Mój gang w dużej części jest niezdyscyplinowany i muszę ich pilnować.
- Oh. A mogę iść z tobą? - Zdziwiłam się.
- Jesteś pewien? Podczas bójki jestem trochę inna... Tym razem naprawdę możesz się mnie przestraszyć.
- Nie martw się. - Uśmiechnął się. - Ufam ci w zupełności.
- A jeśli ci powiem że mam przy sobie nóż i pistolet? - Zaśmiał się.
- To nic nie zmienia. Noszenie przy sobie tych rzeczy to twój nawyk. Nie mam z tym problemu. Więc mogę pójść?
- Ty na serio jesteś nieustraszony. - Westchnęłam i podniosłam się do góry. - Okej możesz iść. W sumie nie mam nic do ukrycia. I tak już wszystko o mnie wiesz i to we właściwej wersji.- Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję! - Ucieszył się i podskoczył. Poszliśmy.
Dołączyłam do reszty gangu wraz z MyungSoo. Członkowie czołówki nawet nie zwrócili na niego uwagi. Ale nowe zaczęły piszczeć i skakać. Posłałam im zabójcze spojrzenie i wyciągnęłam pistolet. Wszyscy się zatrzymali. Stanęłam przed nimi.
- Więc? Która pierwsza chce zginąć za brak dyscypliny? - Syknęłam. Stanęły w rzędzie i spuściły głowy na dół. - Wyrównać rząd!! Głowy do góry!! Klatka piersiowa wypchnięta!! Kim wy jesteście?!! Jeśli przyjdzie wam zabić ładnego chłopaka to tego nie zrobicie?!! Mówię coś!!! - Darłam się na cały głos.
- Zrozumiałam. - Odparły chórem.
- Nie słyszałam!
- Zrozumiałam!! - Dźwięk odbił się od ścian budynków. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Jeszcze jedna taka akcja i na serio zacznę was wybijać. Nie ważne czy dobra, czy przyjaciółka, czy ktokolwiek inny. Od dzisiaj każda jest odpowiedzialna za drugą. Jeśli nie będziesz czegoś robić dobrze, lub odmówisz posłuszeństwa możesz spowodować śmierć drugiej osoby. Jednocześnie w tym czasie sama też jesteś skazana na poprawność drugiej. Przyszłyście tu same więc zróbcie to porządnie. - W ciszy poszliśmy dalej. MyungSoo się zaśmiał.
- Surowa przywódczyni? Prawie jak nasz lider.
- Jak twój lider. - Odparłam chłodno.
- No dobrze.. jak mój.. - Uśmiechnął się. - Nie lubisz pokazywać swoich słabości, prawda?
- Tylko ty znasz moje słabości. Jak do tej pory nawet ja nie miałam o nich pojęcia.
- A twoja największa słabość? - Spojrzał na mnie.
- Nie chcę teraz o tym mówić.
- Ahhh Jugeumi Chonsa... Wydaje się, że cię zna, a w rzeczywistości tak jakbym cię nie znał. Kim ty jesteś? - Lekko się uśmiechnęłam.
- Wiesz kim jestem. Przed chwilą to powiedziałeś. Jestem aniołem śmierci i zaraz to udowodnię. - Wkroczyliśmy na ponure podwórko. Dookoła były szare bloki, kilka suchych drzew i zardzewiałe samochody. Jednym słowem okolica ciekawie nie wyglądała. Dość spora grupka chłopaków - tak jakby wiedziała, że idziemy - stała przed jedną z klatek i spoglądała w naszą stronę. Wyciągnęłam pistolet. MyungSoo spojrzał na mnie. "Czyżbyś zaczął się bać MyungSoo? " Podeszliśmy bliżej.
Jeden z przeciwnej grypy zaczął biec w moim kierunku i strzelać. Wyciągnęłam rękę. Pojedynczy huk zagłuszający kilka pozostałych. Chłopak upadł na ziemię. Plama krwi wylała się na ulicę. Kątem oka zerknęłam na MyungSoo. Zadrgał, ale nadal bacznie mi się przyglądał. Banda dosłownie rzuciła się na nas. Wszelkie krzyki, wrzaski, dźwięki łamanych kości i odgłosy strzelaniny były przezwyciężane moim pistoletem. Chciało mi się śmiać, kiedy wszyscy jednocześnie drgali podczas gdy ja po postu naciskałam spust. Weszłam w sam środek pola bitwy. Nie wiedziałam co się dzieje z MyungSoo. Byłam teraz w swoim żywiole. Schowałam pistolet i złapałam pierwszego lepszego kolesia. Walnęłam go dwa razy, rzuciłam z całej siły na ziemię i złapałam kolejnego. Powtórzyłam tą serię kilka razy, dopóki nie usłyszałam wysokiego głosu.
- Jugeumi Chonsa!! - Dostrzegłam MyungSoo trzymanego w rękach dużo większego od niego kolesia. Jednym ciosem sprawił, że mój przyjaciel stracił przytomność. Łzy stanęły mi w oczach. Wyciągnęłam nóż i poderżnęłam gardło napastnikowi.
- MyungSoo!! MyungSoo słyszysz mnie?!! - Próbowali się do nas dobierać, więc wyciągnęłam pistolet i broniłam niewinnego chłopaka. Wybiłam wszystkich. Wzięłam MyungSoo na ręce i pobiegłam do swojego domu najkrótszą drogą jaką znałam.
Dotarłam na miejsce. Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam co robić. Chodziłam po domu szukając ratunku. "Co ze mną? " Pierwszy raz byłam tak sparaliżowana. Podczas gdy głowiłam się co zrobić, spostrzegłam, że MyungSoo się budzi.
ŻE Myungsoo się budzi i zostawisz mnie, Nas w takim momencie?? jak teraz zasnąć nie wiedząc co czeka dalej tą dwójkę... czy ich przyjaźń przetrwa tą próbę??
OdpowiedzUsuństajesz się coraz bardziej zaborcza w stosunku do Myungsoo co??? Hmm ciekawie ciekawie nie powiem czekam na ciąg dalszy!
No i oczywiście KOCHAM!!